Obudziłam się w mieście o zachmurzonym niebie, które jest nieco cięższe i bardziej zawiesiste, ale nie na tyle by nie zostawić wyobraźni pola do popisu. Zza chmur przebijają się figlarnie drzewa pomarańczowe, a jak się dokładnie przyjrzę, to w oczach ludzi widzę portal prowadzący z Bliskiego Wschodu wprost do rozgrzanej słońcem Anatolii. Jest surowo, inaczej, …
