Synopę odwiedziłam dwukrotnie. Zimą i potem latem. Za pierwszym razem świadomie zrezygnowałam ze zwiedzania historycznego więzienia. To było wbrew moim potrzebom, upodobaniom, odrzucało mnie. Nie będę na ochotnika zgłaszać się do przejścia przez mrok. Więzienie jednak nie zrezygnowało ze mnie i przypominało o sobie w rozmowach, krajobrazach, historii miasta i całego kraju. Powoli poza mrokiem zaczęłam dostrzegać światło niezależnej myśli ludzi, którzy odważyli się iść pod prąd.

Więzienie funkcjonowało do lat 60. XX w. Od kiedy? Krążą legendy, że nawet od Antyku. Wtedy podobno pojmano i przetrzymywano tam samego Sokratesa, za krytykę władzy. W kulturze to miejsce opresji do dzisiaj funkcjonuje jako symbol narzędzia represji w rękach tyranii.

Jeden z najpopularniejszych tureckich pisarzy i poetów XX w. Sabahattin Ali też tam trafił za krytykę rządów Atatürka. Zginął potem śmiercią tragiczną. Ale pomiędzy próbą zniewolenia i brutalnym morderstwem urodziła się jedna z jego najsłynniejszych książek „Madonna w futrze”, dotykająca bólu i cierpienia, dylematów tych wypchniętych na krawędź społeczeństwa. Wyalienowany w szumie fal Morza Czarnego urósł w siłę i tym głośniejsza była jego literatura poruszająca się po zakamarkach tureckich nierówności i niesprawiedliwości społecznych.

Latem 2024, w upalny lipcowy dzień, spędziłam czas w więziennym kompleksie. Nie wchodziłam do budynków. Rozmawiałam z pamięcią murów pod gołym niebem. Każda niesprawiedliwa próba ograniczenia wolności umysłu kończy się jej wulkanicznym i ognistym wybuchem. Z lawy wolności powstaje sztuka prawdy. Każdy reżim w końcu upadnie.

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *