O czym opowiadał mój niedawny czas w Konyi? Nieco ponad rok temu ten moment pojawił się na mojej mapie marzeń. To historia o miłości do miejsca, energii, ludzi i o spełnionym marzeniu, które rozpoczęło nowy cykl. Şeb-i Arus w Konyi odmienił moje życie.
W Konyi w XIII w. żył, nauczał, tworzył, kochał i umarł Mevlana Celaleddin Rumi, twórca bractwa Wirujących Derwiszy, a przy tym filozof, myśliciel, najsłynniejszy poeta suficki i perski mistyk.
Ja pierwszy raz trafiłam tam latem, w lipcu 2021 roku. Wróciłam zimą, na początku 2022 roku. Mieszkałam i spędzałam czas ze współczesnym Sufi, @mustafa.konukcu który żyje w ponad 100 letnim domu, nieopodal mauzoleum Mevlany i prowadzi tam centrum kultury i miejsce spotkań ludzi skupionych dookoła filozofii, nauk i twórczości Rumiego @hichaneinsanmerkezi
Grudzień to w Konyi szczególny czas. Na 17 dzień miesiąca przypada rocznica śmierci Rumiego. Obchodzi się ją w formie tygodniowego święta muzyki i medytacji w formie wirującego rytuału Semy. Miasto przykrywa filtr baśni, mistycznych przypowieści i melodii serca która sprawia, że zaczynasz wirować w najbardziej nieoczekiwanym momencie i miejscu. Şeb-i Arus, czyli “noc zaślubin”, bo tak Mevlana traktował swoją śmierć, jako święto zaślubin z Bogiem i wiecznością, przyciąga do Konyi Sufich z całego kraju, a nawet świata. Tak bardzo marzyłam w tym uczestniczyć i wreszcie byłam tego świadkiem.
Śmierć jest trudnym zagadnieniem. Uczymy się ją oswajać całe życie. Czy Şeb-i Arus rzuciło mi nowe światło bliskowschodniej mądrości na zagadnienie śmierci istot żywych? Tak. Umrzemy przecież wszyscy, a każdy z nas prowadzi mniej lub bardziej zaawansowany dialog ze śmiercią w zależności od etapu na jakim się znajduje. Sztuka polega tym, żeby z nią zatańczyć. Spokojnie, rytmicznie, z równowagą. Tym właśnie jest dla mnie Sema, dialogiem życia i śmierci w ruchu.