Zobacz, to jest nasz cmentarz. Byłaś kiedyś na cmentarzu z takim widokiem? W Synopie nawet umiera się fajnie.
Ali śmieje się siłą pioruna w czasie letniej burzy, po której zawsze przychodzi oczyszczające wyciszenie. Jest urodzonym myślicielem. Filozofem z zamiłowaniem kulinarnym. Opowiada mi o pachnącym ziołami smaku jagnięciny wiosną. Wtedy według niego jest najlepsza.
Rozmawiamy o trującej cywilizacji, rodzinie latarników mieszkającej od pokoleń na odludnym, najbardziej wysuniętym na północ zakątku kraju, kulturze jedzenia, umieraniu, zmianach klimatu i życiu. Zwraca mi uwagę na drzewo na nadmorskim klifie, które wygięte siłą wiatru nabrało surrealistycznego kształtu.
„Zobacz, to jest dopiero wola przetrwania.” – dodaje. Opowiada mi o Kemalu „Tarzanie”, współczesnym cyniku, potomku majętnej synopskiej rodziny, który przykładem Diogenesa porzucił dobra materialne i zaczął żyć biednie, prymitywnie i w odosobnieniu. Diogenes urodził się w Synopie i chociaż na kartach historii zapisał się jako jeden z najsłynniejszych cyników, ja nie musiałam tutaj używać jego latarni. Serca Synopczyków paliły się płomieniem, który moje serce dojrzało zanim jeszcze tutaj trafiłam. To był piękny zbieg okoliczności. Zapamiętam go jako wyjątkowe miejsce na mapie mojej podróży, miejsce sprawiedliwości, wiary w naturę, szczerości.
Nie potrzeba tutaj ingerencji sygnalizacji świetlnej, żeby ludzie mijający sie na drodze okazywali sobie szacunek. Synopo jesteś malutka, ale mam na Twój temat wiele do opowiedzenia. Dziękuję cudownym ludziom na mojej drodze, którzy otworzyli przede mną drzwi.