Weszłam dzisiaj na Wieżę Przebaczenia (Af Kule Manastırı). W 11 wieku pewien mnich, Ayios Eleftherios, zbudował tu sobie malutki klasztor. Swoje miejsce odosobnienia. Tutaj poczuł bliskość Boga i używając najprostszych dostępnych narzędzi powolutku budował na skale swój nowy dom, gdzie został już do końca życia, połączony z naturą i najczystszym głosem z głębi samego siebie.
Dzisiaj przebaczyłam sobie, że tak długo bałam się samotności, a ta tak naprawdę zaoferowała mi największą przygodę mojego życia. Dzisiaj przebaczam sobie, że wciąż się jej boję. Bo kto się nie boi? Wszyscy tak naprawdę jesteśmy sami. To jednak najsłodszy lęk z jakim kiedykolwiek przyszło mi się mierzyć. Słodki jak mandarynka prosto z drzewa, którą dzisiaj dostałam od lokalnej gospodyni, której zapytałam o drogę do Klasztoru Wieży Przebaczenia.