Göreme, miasto w prowincji Nevşehir, w środkowej Anatolii. Dla mnie tętniące serce słynnej na całym świecie Kapadocji. Ukryte w baśniowej dolinie, której krajobraz przypomina powierzchnię innej planety, w bardzo odległej galaktyce. Tutaj zatracicie się na ścieżkach i spacerach poprzez Göreme Historical National Park, wpisanego na listę Światowego Dziedzictwa Unesco w 1985 roku. Kompleks ma prawie 100 km kwadratowych i składa się z formowanych siłami natury dolin, pierwszych osad sięgających swoją historią, aż 1800 lat pne., podziemnych miast, tylko w niewielkim procencie odkrytych przed okiem turystów, zespołów wydrążonych w skałkach tufowych klasztorów, gdzie schronienie znajdowały wspólnoty pustelników. To tutaj ludzie przetrwali starcia imperiów i współpracując z matką naturą tworzyli wymyślne sposoby na przeżycie, rozwijanie swoich społeczności i duchowy wzrost. To wszystko mogłoby się wydawać snem w surrealistycznym umyśle Salvadora Dalego. A nie jest.

Usłyszałam kilka opowieści na temat genezy nazwy miasteczka. Niektóre zabawne, bez pokrycia w świadectwach historycznych, inne romantyczne i tajemnicze. Każdy z mieszkańców, z którym na ten temat rozmawiałam miał w tej kwestii swoje zdanie. Natomiast jedna historia zasłyszana minionego lata szczególnie chwyciła mnie za serce. A dotyczy ona Św. Hierona, kapadockiego męczennika z III w. Dezertera armii Imperium Rzymskiego, który został Chrześcijaninem i pragnął zająć się swoją niewidomą matką. Aresztowany, torturowany, a wreszcie skazany na ścięcie głowy został lokalnym bohaterem, do końca wiernym swoim przekonaniom. Jedną z nazw, pod jaką funkcjonowało w przeszłości miasto to Maccan, imię matki Hierona… Mój narrator tej historii podkreślał obyczaje i kulturę matriarchatu jaką w przeszłości rządziły się te tereny, tym bardziej nie dziwiło, że miastu nadano imię matki człowieka, który przeciwstawił się systemowi.

Zrozumiałam, że otaczające mnie kominy, fantazyjne kształty uformowane przez erozję, monolity z tufu, przypominające czuwających strażników, które od tysięcy lat strzegły swoich mieszkańców oferując im schronienie, pozwalając w swoim miękkim wnętrzu rzeźbić nieskończone korytarze podziemnych miast, to my, kobiety. Twarde z zewnątrz, odważne, ukształtowane przez skomplikowane procesy, złożone i nieoczywiste, groźne, a jednocześnie harmonijne, piękne i owiane mgłą tajemnicy. Korama, Matiana, Maccan czy Machan, Avcilar, a w końcu Göreme. Jeszcze do Ciebie wrócę, chcę lepiej poznać moje skalne siostry.

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *