Przy trzeciej filiżance czarnej herbaty podanej w opływowej, wygodnej i dłużej utrzymującej ciepło bardaczce, doświadczyłam efektu „latającej” powieki i pobudzenia. Poczułam rozlewające się w całym ciele fale ciepła. Dokładnie tego potrzebowałam po długim spacerze w zaśnieżonej dolinie Soğanlı, w prowincji Kayseri.

Jeszcze?

– próbował zachęcić mnie Mesut Bey.

Nie nie dziękuję bardzo. Już wystarczy.

No ja przykładowo, to piję tak od 25 do 30 szklaneczek herbaty dziennie. Nie ma życia bez çay’u!

– Z dumą oznajmił Ergun.

Odkąd pamiętam każdej mojej wyprawie do Turcji towarzyszyły hektolitry tego ukochanego przez Turków napoju. Na początek i na koniec dnia, w chwilach relaksu, w czasie ważnej rozmowy, w czasie dealu życia, podczas awantury, rozstania, czy płomiennych wyznań miłosnych. Stale towarzyszy tutaj życiu codziennemu.

Mustafa nie zacznie dnia bez godzinnej medytacji, kontemplacji rzeczywistości i zaparzenia świeżej herbaty. Jam session na tradycyjnych instrumentach zorganizowanej ze swoimi znajomymi z Domu Nicości w zabytkowej części Konyi nie będzie towarzyszyć żaden alkohol. – Dobrze, jest dużo çay’u, możemy grać i rozmawiać. Ada chcesz dolewkę? – zapyta mnie mój ulubiony współczesny mistyk, a ja z radością wleję w siebie kolejną porcję tego mocnego eliksiru i nie zasnę już do rana rozmawiając z nim o początkach świata, ludziach grzybach i legendarnych postaciach tego miasta przewiających się w kronikach prowadzonych przez mojego gospodarza.

Herbata nigdzie na świecie nie smakuje mi bardziej.

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *